China-->Vietnam-->Laos-->Thailand-->Cambodia-->Malaysia-->Indonesia-->Australia-->USA
sobota, 13 listopada 2010
Cambodia - Phon Phen
Po Wietnamie, który nie zostawił w naszych głowach jakiś wielkich wspomnień, Kambodża wydaje się być wielkim oddechem. Niestety lektura większości blogów, książek, tudzież podróżniczych stron internetowych jak np. koniec świata Michniewicza, nastawiła nas wyjątkowo nieufnie w stosunku do Kambodży. Phnom Phen jest przedstawiane w niezwykle niekorzystnym świetle, jako jedno wielkie zasyfione śmietnisko z masą naciągaczy dookoła. Nie wiem skąd te opinie, ja jestem zachwycona, a portal Michniewicza wykasowuję z linków na naszej stronie, bo jego opisy są żenujące i rozmijają się z prawdą (albo po prostu mu zazdroszczę, że on wydał książkę a ja nie). W każdym razie na mnie Phon Phen zrobiło wrażenie bardzo przyjaznego miasta, może nieszczególnie pięknego, ale znacznie ładniejszego i bardziej autentycznego niż cokolwiek w Wietnamie, no i do tego niesamowicie mili ludzie. Jeżeli tu jest syf to nie wiem jak nazwać to, co jest w Chinach. Oczywiście przyjeżdżając do Kambodży trzeba pamiętać o tym, co zrobił z tym krajem zbrodniarz Pol Pot i jego klika. Byliśmy w ichnim „Oświęcimiu”, czyli przerobionej na więzienie szkole. Jest to miejsce tragiczne, co nie przeszkadza umieszczać postów na portalu koniec świata o tym jak beznadziejne jest to muzeum- bo takie biedne, lub robienia sobie głupawych zdjęć jak para Włochów, w pokojach tortur, ale idioci są wszędzie a wśród turystów to szczególnie popularny gatunek.
Zginęło tu ponad 20tysięcy osób, głównie inteligencja z całymi rodzinami. O genezie zła powstało mnóstwo książek i filmów, ale dla mnie nadal nieprawdopodobne jest to, co człowiek może zrobić drugiemu i jak wyrafinowane sposoby okrucieństwa może wymyślić. Szczególnie trafia to do głowy, ze względu na współczesność tej zbrodni, że wydarzyło się to raptem 30 lat temu, a odpowiedzialni są świetnie wykształceni na zagranicznych uczelniach ludzie, sponsorowani przez Amerykanów. Jeszcze gorsze jest to, że Pol Pot zmarł śmiercią naturalną w ’98 roku, a pierwsze procesy w sprawie ludobójstwa tych, co dożyli rozpoczęły się dopiero w 2003 roku i ciągną się do dziś, gdyż oskarżeni mają najlepszych światowych adwokatów ze Stanów i Francji. Wcześniej nikt się tym nie interesował, ponieważ ościenne państwa wolały utrzymywać w Kambodży niestabilną sytuację a wielki sprawiedliwy – Stany Zjednoczone- wolał utrzymywać Kambodżańską armię przeciwko Wietnamowi, generalnie przeróżne interesy krajów na całym świecie były ważniejsze. Jeżeli chodzi o skutki tego ludobójstwa widziane gołym okiem dzisiaj to głównie brak Osów powyżej lat 40, duże ilości kalek – ofiar zaminowanych terenów, których nie brakuje do dzisiaj. Wszędzie jest całe mnóstwo bezdomnych dzieciaków, starszych i młodszych, mieszkających na ulicy, zupełnie bez perspektyw. Od kilku lat organizacje humanitarne pompują ogromne pieniądze w ten kraj, co na pewno pomaga, ale upłynie mnóstwo czasu, zanim cokolwiek się zmieni. Nie ma oczywiście bezpłatnej edukacji, ani służby zdrowia, są ludzie bardzo bogaci i bardzo biedni. To, co chyba ratuje ten kraj przed agresywną reakcją bezdomnych dzieciaków na tą beznadzieję to ich religia i legalna marihuana. W żadnym przewodniku nie można o tym przeczytać, a w Kambodży marihuana jest legalna, tylko nie można jej bezpośrednio sprzedawać w czystej postaci, za to wszędzie można zjeść happy pizze. W Phon Phen jest Magic Village, gdzie podobno jest lepiej niż w Amsterdamie, można kupić najlepszej jakości jointy i konsumować je w spokojnej atmosferze. Niestety nie skorzystaliśmy z tego dobrodziejstwa, ponieważ przed nami jest jeszcze kilka granic azjatyckich a wylatujemy z Singapuru (gdzie nawet durian jest zakazany), więc ja nie chcę się nawet zbliżać do żadnych używek. Być może jesteśmy zbyt rozsądni, ale mimo wszystko lepiej nie ryzykować po tym, jakich opowieści po drodze się nasłuchaliśmy o Singapurze. Ale jeśli ktoś by planował tylko Kambodżę ( a naprawdę warto) to może spróbować. W każdym razie większość Kambodżańskich nastolatków w Phon Phen wygląda na zjaranych, dzięki czemu są pogodni, ciągle się śmieją i nie są agresywni. Generalnie ludzie są otwarci, nie naciągają tak jak w Wietnamie i próbują zarobić jak się da, żeby się jakoś dźwignąć po tym, co ich spotkało. Jeśli komuś to przeszkadza, to niech poprzestanie to mega turystycznym Wietnamie, gdzie białych turystów jest więcej niż miejscowych. Fakt, że ci ludzie są biedni i smutno jest na to wszystko patrzeć, ale tym bardziej powinniśmy do Kambodży jeździć i pozwalać im zarabiać dzięki turystyce. Planowaliśmy szybki przejazd przez Kambodżę, ale już wiemy, że zostaniemy tyle ile możemy, czyli do 18go listopada, bo ten kraj jest fascynujący.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz