China-->Vietnam-->Laos-->Thailand-->Cambodia-->Malaysia-->Indonesia-->Australia-->USA
środa, 14 lipca 2010
WIZY:(
Dzisiaj zaczęliśmy wypełniać wnioski wizowe i już mi się odechciało. Zaczęliśmy od cudownej amabasady juesej. Formularz ostrzega że po 20min bezczynności się wyłącza, ale nie wiedziałam że wypełnianie wniosku też jest uznawane za bezczynność i pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem później byłam mądra i zapisywałam i ładowałam od nowa, rewelacja. Udało mi się odpowiedzieć na wszystkie ważne pytania odnośnie tego że nie zamierzam być prostytutką, nie jestem terrorystką, nigdy nikogo nie torturowałam itd. Tomek jako "male" nie musiał odpowiadać na te wszystkie idiotyczne pytania, ale miał więcej o edukacji i pracy, no cóż. Z Australijską wizą on-line nie było juz tak łatwo, może dlatego że on-line jest za darmo a wypełniana na papierze kosztuje 200zł. Wszystko po to żeby móc wydać trochę pieniędzy przez 4 dni w Sydney. Wypełniłam cały wniosek co zajęło mi godzinę, zapisując przezornie wszystko, tworząc sobie specjalne numery ID i hasła ale na koniec dostałam informację że z niewyjaśnionych przyczyn nie da się już nic, ogólny error systemu i koniec przygody. Dobrze że mamy w domu przynajmniej dwie butelki wina, bo w przeciwnym razie byłoby cięzko:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz